poniedziałek, 13 lutego 2012

Znieczulica społeczna?

Komentarz Urbe Volando zmotywował mnie do kolejnego posta, mianowicie znieczulicy.
Tak, wiem, sam w tamtej sytuacji nie wsparłem staruszki, ale tutaj dochodzi pewna kwestia... czy byłoby warto?
Ograniczało się do słów, a gdybym w to się włączył mogłoby się skończyć mniej ciekawie. Nie, nie chodzi o to, że boję się dostać w pysk, chociaż też tego nie lubię, ale o to, że gdyby cokolwiek się stało i zrobił coś facetowi, miałbym kolokwialnie mówiąc przejebane... Sytuacje, kiedy ofiara nagle staje się przestępcą, idzie do więzienia i musi płacić odszkodowanie, są względnie częste, zbyt częste.

Z ciekawszych, (niestety nie udało mi się zdobyć linka, jeśli ktoś znajdzie, to proszę o wstawienie go) jakiś gość poszedł z sąsiadami do baru, nie pił, wybuchła między nimi awantura, zrobili zadymę w barze i zostali wyrzuceni. Owy facecik wrócił do domu i poszedł robić obiad, chwilę później jego sąsiedzi pijani jak messerschmitty weszli za jego ogrodzenie. Na powitanie wyszedł im stryjek owego pana, chwilę później został zrównany z ziemią i pobity do tego stopnia, że trafił do szpitala. Na ratunek stryjka wybiegła żona faceta i zaraz po zbliżeniu dostała z pięści w twarz.
Gość słysząc krzyki wybiegł z domu tak jak stał, a właściwie siedział obierając kartofle i zaraz po tym, jak się ukazał, jeden z pijaków rzucił się na niego i nadział na nóż, a jako że i to go nie zniechęciło, został dźgnięty drugi raz, tym razem celowo.
Efekt? Facet przesiedział sporo czasu w więzieniu.

Odwaga w polakach po wojnie umarła? Nie wiem, nie było mnie przed wojną i nie mam bladego pojęcia, czy to wina wojny, ale pamiętam ze szkoły dziesiątki przypadków, kiedy się broniłem i przez to, że broniłem się dobrze, zawsze miałem problemy. Ale po całości mnie zniszczył jeden, konkretny przypadek.
Wracałem do domu, na szkolnych schodach chłopak bił mojego kumpla, no to wiadomo, odciągam chłopaka, zbieram kumpla szybko i trzymam tamtego na dystans. Teraz oczywiście wszyscy bijecie mi brawo za dobrą postawę i pomoc innym, lub nie wierzycie w mój bohaterski czyn i sądzicie, że zmyślam. Też wtedy sądziłem, że robię dobrze, jednak idąca za mną nauczycielka już tak nie myślała, przekręciła wszystko, zrobiła ze mnie i bitego kumpla napastników i wysłała mnie do dyrektorki, psychologa i wychowawczyni.
I tu docieramy do właściwej części historyjki. Owa kobitka całkiem dobrze mnie znała i nie wierzyła, że coś takiego zrobiłem i zagrała ze mną w otwarte karty. Powiedziała, że ona nie może kwestionować tego, co mówi inny nauczyciel opierając się jedynie na moich słowach i musi coś z tym zrobić, potem mi powiedziała, że nie mogę być takim Conanem i bronić innych, bo źle na tym wyjdę i powinienem był pójść po innych nauczycieli.
Haha, to było tak dawno, a wciąż to pamiętam doskonale, najdziwniejsza rozmowa jaką kiedykolwiek przeprowadziłem i skłoniła mnie ona do myślenia,jaką młodzież się teraz kształci? Ludzi, którzy będą chowali głowę w piasek nawet wtedy, kiedy będą zarzynali ich rodziny?
Jakoś się stało, że pochodzę z rodziny, w której wszyscy byli wychowywani w duchu sprawiedliwości i innego takiego gówna, pewnie teraz się oburzacie za "gówno", ale w dzisiejszych czasach sprawiedliwość to gówno warta cecha. Nie będę się powoływał na skrajne przypadki, kiedy zabili chłopaka przed klubem na oczach ochroniarzy i wszystkich ludzi będących na zewnątrz, ale ile razy przeszliście obok kogoś, kto leżał na chodniku myśląc "zrobi to ktoś inny" albo "e, pewnie pijany..." czy też odwróciliście wzrok od kogoś, kogo właśnie bili i uciekliście w najbardziej zaludnione miejsce?

Nie wiem, czy to wina wojny, czy nauczycieli, czy innych ludzi, którzy mieli nad nami "władzę", czy też kwestia prawa, które w Polsce jest dosyć niejasne, ale faktem jest, że można zdechnąć na oczach tysięcy ludzi i nikt nic nie zrobi...

1 komentarz:

  1. Cóż... Czasami lepiej iść przed siebie, nie wychylać się, mieć wszystko gdzieś i zapomnieć o tamtym, który zginął na naszych oczach. Przynajmniej w taki sposób ograniczymy liczbę ofiar o 50%. :D

    OdpowiedzUsuń